04.01.2016
Po wyborach w październiku 2015 wielu Polaków, zwolenników i wyborców nowej władzy, na pewno wiązało wielkie nadzieje na zmiany, a już co najmniej mocne jej podstawy od nowego roku.
Tymczasem rządowych projektów zapowiadanych ustaw, które miały tak wiele pomóc Polakom, i co przeważyło o wyniku wyborów, ani widu ani słychu.
Nie dziwiłoby mnie to wcale i nie czepiałabym się, zważywszy na krótki staż nowego rządu, ale przez cały miniony rok słuchaliśmy retoryki - nie słuchajcie jak Wam mówią, że się nie da, że nie można, wszystko się da, wszystko można, i to szybko, mamy wszystkie projekty!
No i ostatnio w sejmie mieliśmy kilkakrotnie pokaz, że można ekspresowo, ale w sprawach, których nie zapowiadano, a które okazały się pierwszorzędnej wagi. Choć pewnie jak by wcześniej zapytać o to wyborców, to by ich nie wskazali jako niezbędnych i kluczowych dla swego osobistego, dobrego samopoczucia. Ilu wskazałoby, że najważniejszy jest demontaż Trybunału Konstytucyjnego, eliminacja członkostwa opozycji w organach sejmowych ds. służb specjalnych i innych, zamach na wolne media, zamach na służbę cywilną, możliwość śledzenia przez rządzących wszystkiego co kto robi w internecie, obradowanie niemal non stop sejmu, mimo że zakres ilościowy obrad nie jest zbyt imponujący , a przerwy to najpewniejszy punkt harmonogramu i koszty podwojone (w poprzednich kadencjach standard to 3-4 dni co drugi tydzień), bo podróży więcej o 100 procent;
Można by tak jeszcze wyliczać, lecz wśród wyliczanki próżno szukać konkretów dla obywatela.
A te, na które czekano i miały być tak szybko, już powoli zmieniają zakres i sens. Zobaczymy jakie będą na finale.
Po tych ruchach, a kolejne niebawem, nie trudno się już dziś domyślić, co faktycznie jest najważniejsze i najpilniejsze dla ekipy rządzącej - pozamykać usta opozycji, pozamykać usta mediom - ustalić jedną słuszną linię ideologiczną, wprowadzić "swoich" do apolitycznej obecnie służby cywilnej, żeby pilnowali "interesu" partyjnego, a wszystko pod szczytnym hasłem interesu narodu. Autorytaryzm za wszelką cenę.
Tyle przyniósł nowy rok od nowej władzy!
Mamy jednak od stycznia 2016 kilka ważnych i pozytywnych zmian, które odczuje indywidualnie obywatel, a które uchwaliliśmy jeszcze w poprzedniej kadencji i wchodzą teraz w życie.
To m.in. świadczenie rodzicielskie po 1000 zł. miesięcznie, przez dwanaście miesięcy, dla studentów, uczniów, osób na umowach cywilno-prawnych, rolników, bezrobotnych; to wprowadzenie zasady "złotówka za złotówkę", wg. której jeśli rodzice przekroczą próg dochodowy uprawniający ich do świadczeń socjalnych, nie stracą całej kwoty - świadczenie zostanie pomniejszone o kwotę przekroczenia; to 1524 punkty darmowej pomocy prawnej w całym kraju, w każdym powiecie - dla młodzieży do ukończenia 26 lat, seniorów od ukończenia 65 lat, osób korzystających z pomocy społecznej, posiadaczy Karty Dużej Rodziny, weteranów, kombatantów, osób dotkniętych klęską żywiołową.
Jak zawsze na początku roku zastanawiamy się jaki on będzie.
Myślę przekornie, że w niektórych kwestiach, w sposób niezamierzony wcale, przyniesie istotną poprawę. Bo jak zawsze - co zabronione, to trzeba sprawdzić, a więc np. pozycje kulturalne, które będą na publicznym indeksie publicznej, o przepraszam - narodowej telewizji, teatrów, kin, bibliotek.
Dojrzałe pokolenia przypomną sobie jak to było - jak zaczytywaliśmy się w latach 70 i 80 tych zabronionymi książkami, z tzw. drugiego obiegu, Orwella, Bułhakowa i innych, jak kwitły kabarety. A młodzi poczują to wyzwanie.
Czy nie sądzicie, że czytelnictwo ma szansę ruszyć z kopyta bez narodowego programu?
Z życzeniami dobrego, obfitego w czytanie, Nowego Roku!