Do takich opinii oczywiście nie uprawniały absolutnie żadne dane, choć początek 2014 roku wzbudzał w nas wiele niepokoju. Agresja Rosji na Ukrainie, skutki embarga, pełzający wciąż w większości krajów UE kryzys gospodarczy, sprawiały że założenia krajowej polityki mogły być trudne do wykonania. A było ich wiele o kluczowym charakterze - więcej zadań w polityce prorodzinnej, w obniżaniu bezrobocia, w finansowym wsparciu rozwoju przedsiębiorczości, w szkolnictwie i opiece żłobkowej, przedszkolnej, w programach zdrowotnych, przygotowanie regionalnych programów gospodarowania środkami unijnymi i akceptacja przez komisję europejską..., można by wymienić jeszcze sporo.
Po obiecującym początku 2014 roku dwie wyżej wspomniane przesłanki - konflikt rosyjsko-ukraiński i stagnacja w strefie euro spowodowały, że zamówienia eksportowe w polskich firmach zaczęły spadać, co odbiło się na przemyśle i handlu. Jednak wzrost wewnętrzny konsumpcji i inwestycji okazał się na tyle wysoki, że wsparł gospodarkę w obliczu trudniejszego otoczenia zewnętrznego.
Spełniły się przewidywania Ministra Finansów Mateusza Szczurka, który podkreślał w trakcie roku, że głównym czynnikiem wzrostu gospodarczego w Polsce w 2014 roku będzie popyt krajowy, co wynikało z oczekiwanego przyspieszenia realnego tempa wzrostu spożycia i inwestycji sektora prywatnego oraz poprawy sytuacji na rynku pracy.
I tak bezrobocie spada systematycznie od kilku miesięcy, a wg. wstępnych danych było najniższe w minionym roku w Wielkopolsce, poniżej 10%; o 100% większe niż w 2013 r. były inwestycje zagraniczne - ich wartość wyniosła niemal 2 mld euro; inwestycje wewnętrzne zostały wsparte, obok środków przedsiębiorców i kredytów komercyjnych, środkami publicznymi w ramach programu poręczeń i gwarancji de minimis - to suma, wg. stanu na koniec listopada 2014r., gwarancji na kwotę niemal 16 mld zł. obejmujących kredyty na kwotę 28 mld zł. Do tego kilkumiesięczny systematyczny spadek cen i utrzymujące się niskie ceny paliw sprawiały, że w naszej kieszeni zostawało realnie więcej pieniędzy. Było to odczuwalne w ostatnim miesiącu roku, w którym na zakupy świąteczne, sylwestrowe i zimowe wyjazdowe, wydaliśmy ok. 30 mld zł., tj. o ponad 7% więcej niż w 2013r.
To wszystko bardzo dobre wieści, gdyż dają podstawę do jeszcze lepszych prognoz na rozpoczęty 2015 rok, w którym przewiduje się dalszy wzrost popytu krajowego - silniejsze spożycie prywatne z powodu wzrostu zatrudnienia, zwiększone wydatki budżetowe wspierające rodziny - m.in. ulga podatkowa na dzieci, absorpcja funduszy unijnych, co w sumie powinno przynieść stabilizację wzrostu PKB powyżej 3%.
Dla mnie osobiście najlepszą jednak wiadomością, aczkolwiek wynikającą też z powyższych, jest dodatni przyrost naturalny jaki wg pierwszych podsumowań odnotowaliśmy w minionym roku. W 2014 roku miało ubyć prawie 24 tys. Polaków, a przybędzie nas 10 tys. - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Miał on być najgorszy pod względem przyrostu naturalnego po II wojnie światowej, jak się wcześniej przed jego rozpoczęciem spodziewano.
Tymczasem, jak wynika z danych GUS, w okresie od stycznia do października 2014 r. urodziło się 318,7 tys. dzieci - o 4,6 tys. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Szacunki na koniec roku to ok. 380 tys. urodzeń, aż o 20 tys. więcej niż przewidywano. Było też mniej zgonów. W efekcie zatem mamy dodatni przyrost naturalny - ok. 10 tys. osób.
Zdaniem ekspertów, wzrost urodzeń wynika w znacznej mierze z wprowadzonego w czerwcu 2013 r. rocznego, płatnego urlopu rodzicielskiego.
Patrzmy więc z optymizmem w ten 2015 rok, ale także nadal z troską i solidarnym wspieraniem się w trudnych sytuacjach.
A wystarczy się rozejrzeć wokół, żeby stwierdzić, że jako obywatele stajemy się coraz bardziej wrażliwi na niedostatek innych i potrafimy się mobilizować w pomocy.
Trzeba do tego "liderów" gromadzących wokół siebie ludzi i tu też jestem optymistką - idzie nam to coraz lepiej.
Maria Janyska
Posłanka na Sejm RP