04.03.2019
W ostatnich dniach wysypały się ustami Jarosława Kaczyńskiego obietnice rządu, które dopiero co ten sam rząd uznał za niemożliwe.
Czym jest piątka Morawieckiego? Sercem dla innych, czy czystą kalkulacją wyborczą dla siebie?
Jeszcze niedawno - we wrześniu 2018r. minister Rafalska mówiła, w odniesieniu do rozszerzenia świadczenia 500 plus: „Gdybyśmy chcieli sfinansować każde dziecko w Polsce, to koszt programu by się niemal podwoił, a na to nas nie stać”.
Odrzucano projekty opozycji wprowadzające świadczenie także na pierwsze dziecko, ostatnio w ramach poprawek mojego klubu do budżetu państwa na 2019 rok.
Dzisiaj wiadomo dlaczego - czekano, ile ofert trzeba będzie złożyć wyborcom w zależności od sytuacji, a dokładnie komfortu politycznego przed wyborami. Gdyby komfort był wyższy, to mniej, ale stało się inaczej, wysypały się skrywane afery, takie jak ujawniona w podsłuchach ze Srebrną - plany budowy wież, które nie wyszły, bo Jaki przegrał wybory w Warszawie, zawarte umowy (ustne też obowiązują), wydane pieniądze przez wykonawcę, których teraz dochodzi, bo mu nie zapłacono, prawdopodobne prowadzenie działalności gospodarczej przez partię, co jest zakazane. Do tego afera KNF i propozycja łapówki w zamian za nietykalność, powiązania osobiste pomieszane z zawodowymi między wierchuszką NBP i KNF— posady, niewspółmierne do kompetencji i zajmowanych stanowisk zarobki, rodziny ludzi PiSu w spółkach Skarbu Państwa! Wszędzie w tle czołowi politycy PiSu. Grubo!
Stąd oferta przedwyborcza jest wielka, na kwotę roczną ok.40 mld zł., bo trzeba przykryć afery i nie wynika ona z dobroci serca, ale z czystej kalkulacji politycznej.
Wielu z pewnością powie - przecież to wy pierwsi proponowaliście 500 plus na pierwsze dziecko, czy 13 emeryturę. Tak, proponowaliśmy, bo nieuzasadniona była taka dyskryminacja, w tym wobec dzieci, które samotnie wychowuje jeden rodzic i dzieci z niepełnosprawnościami. Jednak wsparcie powinno być powiązane w dużym stopniu z pracą, bo nie będzie komu zarabiać na świadczenia. Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, że coraz więcej osób nie będzie podejmowało pracy (są już twarde dane o spadku aktywności zawodowej Polaków), będzie żyło ze świadczeń, za czas jakiś w budżecie państwa będzie wielka luka finansowa, a firmy staną przed ścianą - barierą braku pracowników - i głową jej nie przebiją. Skończy się poważnym zahamowaniem rozwoju. Niejeden raz mówiłam, że rozwiązania systemowe muszą mieć racjonalne i powszechne zasady (to jest dostępne potencjalnie dla wszystkich), ale też muszą mieć trwałe podstawy finansowania na lata, biorąc pod uwagę wiele czynników, a nie na dzisiaj, jutro i pojutrze, z podejściem „po nas choćby potop”.
W budżecie póki co nie ma zabezpieczonych środków, a rząd twierdzi, że nie musi go zmieniać - jak to zrobi, komu zabierze, czego nie wykona?
Nauczycielom, walczącym o podwyżki już odpowiedział prezydencki minister, pan Szczerski, jak mają zwiększyć zarobki - „nie mają obowiązku żyć w celibacie, 500+ ich dotyczy”. Jak władza dba o swoje zabezpieczenie materialne wyartykułował z kolei dobitnie minister Brudziński - chcąc doposażyć rodzinę trzeba trafić do spółki Skarbu Państwa. Tego nie dostaniecie w piątce Morawieckiego, wielkie pieniądze zarezerwowane dla swoich.