18.02.2019
Miniony tydzień był finiszem tradycyjnych spotkań noworocznych.
Brałam udział w jednym z nich - w Powiecie Czarnkowsko - Trzcianeckim.
Od wielu lat jest ono organizowane w ciekawej formule, bo gospodarzami są wspólnie Forum Gospodarcze powiatu oraz starosta. Tak było i tym razem, a interesującym elementem spotkania był wykład eksperta i doradcy Konfederacji Pracodawców Polskich Lewiatan Jeremiego Mordasewicza o Polsce 2019 - zagrożeniach i wyzwaniach gospodarczych.
W tym kontekście kilkakrotnie podkreślił jako zagrożenie trwający od trzech lat zastój w inwestycjach prywatnych. Wskazał jedną z poważniejszych przyczyn, podawaną przez przedsiębiorców w badaniach, tj. fatalną legislację w parlamencie - dużą ilość i niską jakość stanowionego prawa, nie konsultowanie wielu projektów mimo takiego obowiązku z Radą Dialogu Społecznego (w której przedstawicieli ma Konfederacja Lewiatan, a więc i nasze FG jako członek Lewiatana), chowanie ustaw rządowych pod poselskimi projektami, żeby je uchwalić ekspresowo, bo poselskich projektów nie trzeba konsultować, robić oceny skutków regulacji, itd.
Jako, że pan Mordasewicz obserwuje także aktywności poselskie, bywa na posiedzeniach komisji sejmowych, jest w gronie osób analizujących wszystkie projekty mające wpływ na gospodarkę i przedsiębiorców, wspomniał o moim projekcie z 2017 roku, który normuje stanowienie prawa skutkującego w działalności przedsiębiorców, a który został odrzucony w pierwszym czytaniu, bez skierowania go do prac w komisji.
Na to odezwał się gdzieś w sali głos - mieli na to osiem lat.
Zachęcaliśmy do rozmów w kuluarach, ale bohater wypowiedzi nie podszedł. Szkoda, bo chętnie przedstawiłabym mu fakty o stanowieniu prawa w poprzednich i obecnej kadencji Sejmu.
Generalnie bolączką naszego ustawodawstwa od lat jest duża ilość zmian i nowych ustaw. Wynikało to też z przystąpienia do UE i konieczności wprowadzenie prawa unijnego do naszego systemu.
Jednak nigdy wcześniej nie było takiego nieposzanowania procesu legislacyjnego, nigdy nie było takiego wysypu projektów poselskich, a w rzeczywistości rządowych schowanych za plecami posłów, omijania konsultacji, zamykania posłom ust, niszczenia debaty.
Teraz fakty na temat stanowienia prawa. Przypomnę dlaczego przygotowałam akurat ten projekt - o stanowieniu prawa skutkującego w działalności przedsiębiorców i co w nim zaproponowałam.
Po pierwszym roku tej kadencji - 2016, raporty legislacyjne pokazały, że spośród wszystkich uchwalonych ustaw w czasie pierwszych 100 dni rządu premier B. Szydło aż 77 proc. stanowiły projekty poselskie! Dla porównania w pierwszej kadencji rządu D. Tuska 11 proc., a w drugiej 8 proc.
W całym 2016 roku projekty poselskie stanowiły rekordowe 40%. Chodziło o to, by szybko, bez dyskusji, na siłę, przeprowadzić wszędzie zmiany, bez względu na ocenę stron społecznych, na koszty, na skutki w przyszłości. Wzbudziło to racjonalne obawy przedsiębiorców, którzy zaczęli wskazywać jako pierwszorzędną barierę decyzji inwestycyjnych właśnie byle jakie prawo, brak jego pewności, stabilności i określania skutków , jakie poniosą firmy.
Jestem przekonana, że trzeba zabezpieczyć przedsiębiorców przed tym procederem legislacyjnym - bo to już nie jest proces - bo inaczej pożegnamy się z dynamicznym rozwojem i odważnymi decyzjami inwestycyjnymi.
Dlatego zaproponowałam m.in., by każdy projekt oddziaływający na przedsiębiorców miał obowiązkowe konsultacje zapisane w ustawie, a nie tylko w regulaminie pracy rządu, a także obowiązkową ocenę wpływu - wyliczony wpływ na koszty firm; by do każdego projektu tzw. pozarządowego (poselskiego, senatorskiego, obywatelskiego), rząd musiał wydać stanowisko, czy go popiera. Jeśli tak, to rząd musiałby przygotować profesjonalną ocenę wpływu, jak w przypadku projektu rządowego ( w projekcie zapisałam wymagane kryteria oceny), a jeśli nie, to projekt pozarządowy musiałby spełniać chociaż pewne minimum - obowiązkowo być skonsultowany z przedstawicielami pracodawców z Rady Dialogu Społecznego, właściwych samorządów zawodowych, izb branżowych, środowisk, których dotyczyłby projekt. Gdyby jednak projekt pozarządowy nie był przekazany do konsultacji, to na marszałku Sejmu ciążyłby taki obowiązek, bez tego nie mógłby go skierować do pracy w Sejmie.
Założyłam też, że obowiązkowe będzie wskazanie w jakim zakresie ograniczono lub wyłączono w projekcie aktu prawnego, w stosunku do mikroprzedsiębiorców, małych i średnich przedsiębiorców, nowe albo większe obowiązki tej grupy przedsiębiorców.
Projekt konsultowałam z przedstawicielami organizacji pracodawców i został dobrze oceniony. To korzyść dla wszystkich - mniej prawa, lepsze prawo, lepiej przygotowane na „wejściu” do Sejmu, więcej czasu dla przedsiębiorców na zajęcie się firmą i wzrost inwestycji.
To tyle gwoli odpowiedzi „Głosowi z sali”.