23.03.2017
Ostatnie miesiące mojej pracy parlamentarnej to bardzo dużo spotkań, rozmów w całej Polsce, z wieloma ludźmi - z polityki lokalnej, krajowej, europejskiej, z licznym udziałem ludzi spoza polityki. To bardzo potrzebne spotkania, bo wnoszą dużo do pracy parlamentarnej, odbywają się we wszystkich powiatach w każdym regionie.
13 marca, na moje zaproszenie, gościliśmy w Trzciance prezesa ZNP Sławomira Broniarza oraz posłankę Elżbietę Gapińską, członkinię sejmowej komisji edukacji, wiceszefową w Gabinecie Cieni PO - w Gabinecie Edukacja. Spotkanie odbyło się w ramach Trzcianeckiego Klubu Obywatelskiego i wzięło w nim udział ok. stu osób, nauczycieli, samorządowców, rodziców, bo temat zmian w systemie edukacji jest nadzwyczaj "gorący". Zmiany, a właściwie całkowite wywrócenie wszystkiego co dotychczas, budzą w sposób naturalny bardzo wiele obaw, tym bardziej, że już wiadomo w każdym miejscu jakie będą lokalne koszty finansowe, potencjalne zmiany kadrowe w najbliższych latach, warunki nauki. Dlatego wiele środowisk włącza się w inicjatywę ZNP, tj. zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie wprowadzenia w życie nowej ustawy. Tej idei służyło również spotkanie z udziałem prezesa Broniarza i posłanki Gapińskiej.
Z kolei w środę, 15 marca, cały nasz klub parlamentarny był obecny w powiatach Wielkopolski. W powiecie - Czarnkowsko - Trzcianeckim gościł senator Jan Rulewski, poseł Marek Krząkała, no i ja, mieszkanka powiatu. Z powodów osobistych nie dotarł poseł Bartosz Arłukowicz, przyjedzie w innym terminie. Niemal trzygodzinne spotkanie i bardzo różne tematy oraz różna "temperatura" rozmów - m.in. o nadziejach pokładanych w opozycji, ale zjednoczonej i wspólnie pracującej,o błędach rządzenia w poprzednich latach, ale też o trwałych osiągnięciach, które są dziś podstawą gospodarki i naszego miejsca w Europie (jeszcze) , o najbliższych wyborach samorządowych i zapowiadanych zmianach, a właściwie trzeba by powiedzieć - manipulacjach w samorządowym prawie wyborczym, ograniczaniu już dziś roli samorządów lokalnych, o przyczynach bierności młodych ludzi i braku ich zaangażowania w obywatelskich aktywnościach.
Kolejno, 17 marca, w subregionie pilskim - w Pile i Wągrowcu był prof. Jerzy Buzek, były premier RP, przewodniczący PE, obecnie europoseł. Uczestników spotkań z premierem Buzkiem najbardziej interesowała obecna sytuacja w UE, groźba scenariuszy "Unii różnych prędkości", obudzone nacjonalizmy w wielu krajach. Premier Buzek przypomniał, że kłopoty UE związane z kryzysem 2008/09 przyniosły następstwa - wiele napięć wśród krajów członkowskich ( Grecja, Irlandia), zagrożone gospodarki, wyhamowanie "napędu" integracyjnego, no i po raz pierwszy dezintegracja, czyli Brexit.
Nie ma wątpliwości, że trzeba wzmacniać i kontynuować integrację. Tożsamość narodowa ma ogromne znaczenie, ale nie może to być nacjonalizm i celowe i przesadne wykorzystywanie poczucia tożsamości, bo będzie skutkować ograniczeniami wspólnych polityk, a więc ograniczeniami, o których już zapomnieliśmy. Pytanie których i dla kogo? Wspólnego rynku - z jakim skutkiem dla przedsiębiorczości? Schengen i powrót do paszportów?
Teraz jest taka sytuacja jak byśmy na nowo wchodzili do UE i trzeba zrobić wszystko, żeby uniknąć izolacji, żeby nie zostać na peryferiach.
Jak powiedział Jerzy Buzek "najważniejszym problemem dla nas Polaków, dzisiaj w UE jest przeciwdziałanie Unii dwóch prędkości albo Unii wielu prędkości. Powinniśmy temu przeciwdziałać wspólnie. Chcielibyśmy przecież być krajem, który ma pewność, że jest w jądrze Europy".
I rzeczywiście Polacy chcą być silnym państwem w UE.
Polacy nie chcą wychodzić z UE. Wg. różnych badań prawie 80 procent Polaków jest za pozostaniem w Unii. Polacy widzą korzyści z wspólnych działań i bezpieczeństwo. Jednocześnie zauważają tez potrzebę reform, ale społeczeństwo polskie nie jest w swej narracji w stosunku do UE radykalne i nie podziela radykalnych i niedyplomatycznych zachowań rządu.
Ot, jak choćby zawirowań, które rząd spreparował wokół przedłużenia kadencji Donalda Tuska na kolejne dwa i pół roku. Najnowsze badanie KANTAR Millward Brown dla 300POLITYKI pokazuje, że dawno w żadnej sprawie narracja PiS nie była tak odległa od zbiorowego odczucia opinii publicznej jak właśnie w tej. Z badania wynika, że Polacy bardzo dobrze oceniają wybór Donalda Tuska i uważają, że był kandydatem całej Unii, a nie Niemiec.
Wyraźnie dominują oceny dobre (21%) i aż w 39% – bardzo dobre. Bardzo źle wybór Tuska ocenia tylko 12%, raczej źle 13%. Stosunek tych ocen to 60% (bardzo dobrych i dobrych), do 25% (złych i bardzo złych). Tylko 12% ankietowanych uznało, że Tusk był kandydatem Niemiec, 18% że był kandydatem tylko Polski i aż połowa (49%), że reprezentował wszystkie kraje Unii (!).
Nie mam wątpliwości, że to jest efekt poczucia wspólnoty i odpowiedzialności, chęci działania w Europie samorządowej, obywatelskiej.